Praca ze snem i zaawansowanymi metaforami.
„Kreujcie przywilej tworzenia życia, gdziekolwiek jesteście”.
Merilyn Atkinson
Relacja w warsztatów prowadzonych przez Merylin Atkinson, Konstancin-Jeziorna 10-12.10.2012r.
„Praca ze snem i Zaawansowanymi Metaforami”
Nie potrafię opisać wszystkiego, co działo się na warsztacie. Mogę tylko powiedzieć, że zarówno dla mnie, jak i dla wielu uczestników był on zaskakujący. Bo tak do końca nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. I rzeczywiście nie spodziewaliśmy się, że podczas warsztatu będziemy uczyli się, jak odczytywać sny!
Merylin Atkinson, założycielka i Prezydent Erickson College International, starsza pani o niezwykłej energii i ujmującym uśmiechu, otworzyła przed nami kolejne drzwi do sztuki i nauki coachingu i zaprosiła do metaforycznego świata snów i opowieści, gdzie możemy znaleźć nasze inspiracje, nasze wartości i odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Po co nam metafory? Meta-znaczy poza. Dzięki metaforom docieramy do głębszych poziomów naszej podświadomości, gdzie kryją się odpowiedzi, których szukamy i jakże często nie możemy znaleźć. Dzięki metaforze ujawnia się w nas intuicja, a dzięki intuicji ujawnia się nie tylko to, kim myślimy, że jesteśmy, ale również kim się stajemy.
Co może być źródłem metafor? Źródeł jest wiele, począwszy od bajek i mitów, a na zwykłych, prostych historiach kończąc. Tak, zwykła, prosta historia może zawierać w sobie piękne metafory pod warunkiem jednak, że potrafimy ją właściwie przedstawić. Merylin robi to znakomicie. Każda z jej historii, jaką mieliśmy przyjemność wysłuchać, była opowiedziana tak, jakby to był film. Merylin używała wielu ciekawych zabiegów aby jej historia stała się metaforyczna i trafiała do słuchacza. Często pojawiały się w niej otwarte pytania, wyraźne modulowanie głosem, zmiana perspektywy, tzw. asocjacja i dysocjacja, czyli „wchodzenie” w postać, o której mówiła, lub opowiadanie z perspektywy obserwatora, a także ruch. Dodam tylko, że ruch na scenie w trakcie opowiadania historii też nie był przypadkowy… ale to, trzeba było zobaczyć!
Ciekawym odkryciem było również to, że możemy w trakcie rozmowy coachingowej opowiadać metaforyczną historię, która jest abstrakcyjna, w tym sensie, że nie jest związana wprost z tematem poruszanym przez klienta. Chodzi o to, że każda dobrze opowiedziana historia, która wypływa naturalnie od coacha, uruchamia w umyśle klienta proces, który jest o wiele ważniejszy niż treść naszej historii. Jak to wyglądało w praktyce? Ktoś opowiadał o swoim problemie. Wtedy druga osoba (coach) mówił: to mi przypomina historię… i tu mówiliśmy o tym, co podsunęła nam nasza intuicja coacha. Zupełnie abstrakcyjne, niezwiązane z tematem historie. Efekt był fantastyczny. Wystarczy tylko zaufać swojej intuicji! W praktyce oznacza to, że możemy zacząć nawet od słów „to mi przypomina historię” nie mając w głowie jeszcze żadnej konkretnej historii! Nie wierzycie? Doświadczyliśmy tego w pracy w grupach. Wrażenia były zadziwiające.
Innym tematem, który był dla mnie bardzo ciekawy, była tzw. metafora wizji. Pewnie wszyscy stosujemy ją w coachingu. Polega na wizualizacji siebie w jakiejś konkretnej sytuacji i z uwzględnieniem ważnych dla klienta wartości. To połączenie wizji i wartości staje się nową tożsamością klienta.
To, co szczególnie mnie zaciekawiło to dwa aspekty metafory wizji. Pierwszy, to fakt, że klient wizualizuje siebie w trzeciej osobie l.p. (dysocjacja). To bardzo ważne, bo klient wizualizuje siebie w jednej konkretnej sytuacji a asocjacja następuje później w wielu momentach (sytuacjach) życiowych. Przeciwny zabieg nie daje takich możliwości klientowi. Drugi ciekawy aspekt to ruch. Ruch, po angielsku motion, łączy się bezpośrednio z innym angielskim słowem emotion. W wizji klient widzi siebie w ruchu. Prosimy go, by opowiedział jak idzie, jak oddycha, jak porusza rękoma, jaki ma wyraz twarzy, jakie spojrzenie, co mówi, jak mówi, jaki ma ton głosu, itd. To połączenie ruchu i emocji było dla nas odkryciem. Z wizji ruchu rodzą się emocje, klient zaczyna czuć swoją nową tożsamość, zaczyna się z nią bardziej identyfikować.
Kiedy Merylin zaczęła mówić o snach i metodach ich odczytywania, miało się wrażenie, że wkraczamy w świat magii. To niesamowite jak wielka mądrość kryje się za każdym naszym snem jeśli tylko umiemy ją odczytać. Dzięki temu warsztatowi odnaleźliśmy swojego wewnętrznego mędrca, jak go Merylin nazywała „dream makera”, który cały czas podpowiada nam, co jest dla nas dobre. Tylko trzeba go uważnie posłuchać. Jego głos jest cichy, spokojny, ale pewny. I co ważne, on zawsze jest po naszej stronie. Mogę was też uspokoić. Nie ma podziału na dobre i złe sny. Każdy jest dla nas dobry. Każdy jest jakimś przesłaniem. Technika odczytywania snów, to tzw. technika 3 kolumn. Mięliśmy okazję ćwiczyć ją kilkakrotnie i efekty były fantastyczne. Jak wykorzystać tę umiejętność w pracy coacha? Niewątpliwie wymaga to już pewnego poziomu zaawansowania w procesie, a przede wszystkim gotowości naszego klienta na poruszanie takiej tematyki. Jeśli tylko zdarzy się taka okazja i spotkamy się np. w ramach coaching cafe lub learning forum, chętnie podzielę się z Wami bardziej szczegółowymi informacjami na temat techniki odczytywania snów.